Dobranoc cz. 1

Dopijałem powoli piwo, słuchając dramatycznego monologu Kevina Spacey’ego.
Widziałem ten film ze sto razy, ale nie widział go Chudy więc odpaliliśmy. Na tym ostatnio polegały nasze spotkania – raz oglądaliśmy film, którego nie widziałem ja, a raz na odwrót. Nadrabianie zaległości filmowych. I nadrabianie przyjaźni, bo widywaliśmy się raz na parę miesięcy.
Od zawsze zostawaliśmy na noc sami, jako że rodzice Chudego wyjeżdżali regularnie co weekend, zostawiając nam we władanie cztery pokoje z kuchnią. Tak było od czasów gimnazjum, przez całe liceum, a potem i studia. A teraz, mając po 26 na karku, nadal spędzaliśmy kilka weekendów w roku razem, zajadając się niezdrowym żarciem i zapijając to piwem.
Chudy zasnął w połowie filmu, zniszczony zbyt mocnym skrętem, ale ja jakoś nie mogłem zebrać się na przerwanie seansu i wracanie do domu. Za oknem było ciemno, zimno, wiał wiatr i chyba padał śnieg. Nie ma chuja, wolałem zostać tam, gdzie jest piwo, jedzenie i ciepła kanapa. No i Chudy, w swoich szortach, ładną buzią i szczupłym ciałem. Miał ciemną karnację, zapewne po ojcu, czarne włosy i ciemnobrązowe oczy. Gdyby nie trochę kartoflany nos, pewnie byłby z niego niezły model. Ale i tak nie narzekał, rwał laski na potęgę. Poza tym miał wielkiego kutasa, widziałem go wiele razy pod prysznicem po wfie.
Chudy od lat wiedział że jestem gejem, ale jakoś nigdy nie udało mi się go przeciągnąć na tęczową stronę mocy. On po prostu nie był ciekaw “jak to jest z facetem”, bez względu na to ile w niego wlewałem alkoholu. Już w liceum dałem sobie spokój, za co był mi wdzięczny.
Właściwie nie przeszkadzało mi to, przecież kumpli się nie rucha i koniec.
Kevin w filmie miał akurat wygłosić moją ulubioną kwestię, gdy trzasnęły drzwi wejściowe.
Rodzice Chudego o takiej godzinie, do tego w sobotę? Podniosłem się i poszedłem sprawdzić. Ktoś był w toalecie, w przedpokoju znalazłem rzuconą torbę treningową Nike. Spuszczenie wody, skrzypnięcie drzwi i wyszedł do mnie młody, szczupły chłopaczek. No tak, Artur. Zupełnie zapomniałem o jego istnieniu.
– Siema – rzucił obojętnie, jakby zupełnie nie zdziwiła go moja obecność. Czy on mnie w ogóle pamiętał?
Artur był młodszym bratem Chudego. Kiedy bywałem tu częściej, za czasów szkolnych, Artur był jedynie brzdącem kręcącym się nam pod nogami i chwalącym mi się nową zabawką albo umiejętnością nabytą w przedszkolu. To dziwne, ale od czasów liceum w ogóle go nie widziałem. Wpadałem tylko kilka razy do roku, na noc, kiedy on najwyraźniej spał albo był poza domem. A teraz tu był, zupełnie inny, niż pamiętałem.
– Cześć – odparłem zdziwiony, ale zdążył już sobie pójść do swojego pokoju.
Ile miał teraz lat? 16? 17? Nadal dzieciak, ale za kilka lat pewnie będzie niezłym ciasteczkiem.
Poszedłem do kuchni i wygrzebałem z lodówki kolejne piwo.
– Ej, masz jeszcze jedno? – zapytał Artur. Był nadal spocony po jakimś treningu. Biegał?
– Co ty, w nocy trenujesz? – zapytałem zdziwiony.
– Chuj z tym. No daj piwko – ni to poprosił, ni to nakazał. Miał na sobie czarny dresik i obcisłą koszulkę. Siłka i basen nie były mu obce, od razu dało się poznać. No, ale był nadal dzieciakiem. Pamiętałem jeszcze jego wyraz twarzy, gdy przyniosłem mu kiedyś resoraka, znalezionego gdzieś za szafą w moim starym pokoju. A teraz wyrósł z resoraków, chciał piwo.
– Masz – wręczyłem mu butelkę – Po treningu chyba wskazane jest jedno, nie? – zagadałem idiotycznie. Nie bardzo wiedziałem jak z nim rozmawiać.
– Wskazany jest też orgazm – oznajmił zupełnie poważnie – I co, chcesz mi obciągnąć, misiu? – zaśmiał się i poszedł.
Chudy wiedział, że jestem gejem, a zatem prawdopodobnie wiedział i Artur. Chudy musiał mu coś o mnie wspominać, od czasu do czasu.
Wróciłem na kanapę. Chudy dalej spał alko–narkotykowym snem, a Kevin spokojnie czekał ze swoim najlepszym monologiem na mój powrót.
– Ej, a fajki masz? – usłyszałem za plecami. Artur miał głos dorastającego faceta, takiego typowego cwaniaczka, kozaczącego przed laskami w szkole. Nie podejrzewałbym go o głębię intelektualną ani emocjonalną, a już na pewno nie był gejem.
– Rzuciłem, Artur – oznajmiłem zgodnie z prawdą, chcąc też się go jak najszybciej pozbyć. Chciałem dokończyć piwo i zbierać się do domu, bo już powoli mulił mnie sen.
– No co ty – jęknął – Kurwa, a bym zajarał. Nie możesz iść na stację? Mi nie sprzedadzą.
– Pojebało cię – mruknąłem – Będę latał po fajki dla dzieci.
– Mam 17 lat – oburzył się. No tak, nie ma co mówić dzieciakowi, że jest dzieciakiem.
– Wszystko jedno, jest za zimno. Poza tym palenie ssie, mówię Ci Artur.
– No to co, ty też ssiesz, a cię tu wpuszczamy – zauważył błyskotliwie.
– Co ty, chcesz się bić, czy jak? – w końcu na niego spojrzałem. Nie miał na sobie koszulki. Ładnie wyrzeźbiona klata i brzuch, litera v znikająca pod spodenkami dresu, szerokie bary. Wcale nie wyglądał jak dzieciak.
– Ja po prostu stwierdzam fakt, przecież lubisz ssać, co nie?
– O chuj ci chodzi – warknąłem cicho. Nie będzie mi gówniarz właził na głowę. Nie ma mowy.
– Chudy mówi, że jesteś pedałkiem, no to chyba lubisz ssać – powtórzył cierpliwie, trochę rozbawiony. Uśmiechał się w taki sposób, że miało się jednocześnie ochotę go uderzyć i całować.
– Niektórzy lubią ssać, inni wolę mieć ssanego – rzuciłem ponuro i wyłączyłem pauzę w filmie.
– Ale z ciebie sztywniak, ja pierdolę – jęknął i sobie poszedł.

Kevin powiedział, co miał do powiedzenia, film się skończył, a ja poszedłem do lodówki po coś do przekąszenia przed przyjazdem nocnego autobusu. I zastałem tam Artura.
– Piwo bratu podkradasz? – przyłapałem go.
– I chuj – nie przejął się – Co, zabierzesz mi?
– Nie moja sprawa – mruknąłem i zamknąłem lodówkę. Nic smacznego w niej nie znalazłem.
– Prysznic byś wziął, wali od ciebie po treningu – zauważyłem.
– Co, nie podoba ci się zapach młodego ciałka? – zakpił i przysunął się do mnie, bardzo, bardzo blisko. Woń potu zmieszanego z perfumami i piwem. Zapach młodego, dorastającego samca.
– Nie jestem pedofilem, ziom – uspokoiłem go.
– Mam siedemnaście – odparł.
– Lat czy centymetrów? – zaśmiałem się.
– Lat. Centymetrów mam więcej – spojrzał na mnie wyzywająco. Coś zaczęło się dziać w moich bokserkach. Ale przecież to dzieciak! – karciłem się w myślach.
– Na pewno laski się cieszą – rzuciłem na odczepne i spróbowałem go wyminąć, ale zablokował mi drogę. Upił się tym jednym piwem, czy po prostu był tak bezczelny z natury?
– Laski właśnie go nie doceniają, w każdym nie w tej chwili. Trzeba im bajerować i z nim chodzić, a i tak nigdy nie wiadomo czy coś pozwoli – poskarżył się.
– No tak to już jest – odparłem głupio.
– A ty skąd wiesz? Miałeś kiedyś laskę?
– Nie.
– No to nie wiesz. Ty się umawiasz z kolesiami, a kolesie pewnie są zawsze napaleni i nie musisz ich namawiać. Zajebiście z tym masz, to akurat jest plus pedalstwa.
– E… zależy czego potrzebujesz – nie do końca się z nim zgadzałem, ale to nie był czas ani miejsce na takie dyskusje.
– A ty czego potrzebujesz? – nadal patrzył wyzywająco. Otworzył sobie piwo i wygodnie oparł się o lodówkę obok mnie. Nie zamierzał wcale wracać do swojego pokoju.
– Nie wiem, chłopaka. Sam seks jakoś mnie nie jara.
– Nawet z zajebistym typem?
– Jak jest zajebisty to spoko, ale samo w sobie to trochę puste.
Kiwnął głową ze zrozumieniem.
– No ale jak ci się bardzo chce, to zawsze znajdziesz jakąś chętną dziurę, nie?
Rozśmieszył mnie tym, ale przyznałem mu rację. Dziur nie brakowało.
– Ja tak nie mogę. Tylko pornole i łapa – jęknął.
– Ty jeszcze jesteś w wieku eksperymentów. Zawsze możesz spróbować z chłopakiem, nikt ci nie będzie miał za złe.
– Pojebało cię – żachnął się – Nie jestem gejem. Nie jara mnie to.
– Nie o to mi chodzi – pokiwałem głową – Chodzi o to, że jak nie masz dziewczyny, to możesz sobie powalić z kumplami, ja tak robiłem w twoim wieku.
– I waliliście sobie nawzajem? – nie dowierzał.
– Czasem – odparłem. Przemilczałem fakt, że kilka razy robiłem tak z Chudym, jego bratem.
– Trochę gejoza – uznał – Ale ponoć niektórzy u nas w klasie tak robią.
– No widzisz, nic strasznego – zachęcałem, sam nie wiem po co. Wyłaził ze mnie pedagog. Albo pedofil.
– No ale jakby się ktoś dowiedział, to by mnie zaraz obwołali pedałem. Za duże ryzyko – zdecydował. Naprawdę to rozważał, zaskoczył mnie.
– No to znajdź kogoś zaufanego – wzruszyłem ramionami.
– Atam – mruknął – Dobranoc – rzucił jeszcze i sobie poszedł.
Zostałem w kuchni sam, a w bokserkach tkwił mi całkiem twardy kutas. No nieźle, pomyślałem.
Spędziłem jeszcze z kwadrans na oglądaniu kwejka na komórce, pilnując czasu do przyjazdu nocnego. Potem, nie budząc Chudego, zarzuciłem kurtkę i buty.
Nagle pojawił się Artur.
– Idziesz już?
– No, zaraz mam autobus spod bloku.
– To pojedziesz następnym, patrz co znalazłem – wyciągnął z kieszeni papierosa.
– Już nie palę – przypomniałem mu.
– Dobra kurwa, jednego bucha złapać możesz.
Popatrzyłem na niego. Stał tak, nadal w czarnym dresie i białej koszulce na ramiączka, młody, piękny, uśmiechnięty. I bardzo chciał ze mną zapalić. Tylko że to nie mogło doprowadzić do niczego dobrego. Zdecydowanie.
– Dobra, chuj, niech będzie.
Zostawiłem kurtkę i buty w przedpokoju i poszliśmy do Artura.
Jego pokój składał się biurka, szafy, łóżka i sterty ubrań w każdym wolnym miejscu. Wszędzie walały się koszulki, spodnie, skarpetki, bokserki i inne części ubioru.
– Ładnie tu – oceniłem z ironią.
– Ty w moim wieku sprzątałeś? – odciął się i podał mi fajkę.
Ten smród papierosa, syczenie żarzącej się końcówki, gryzienie w gardle i płucach, leciutkie oszołomienie po wdechu. Cudowne.
– Zakazana przyjemność – szepnąłem.
– Wszystko co zakazane, jest spoko – zgodził się, uradowany.
– Taa – przyznałem i łapczywie złapałem kolejnego bucha.
– Ej, mam pytanie – rzucił jakoś niepewnie i już wiedziałem, że oto nadszedł moment na wyjście. Powinienem natychmiast opuścić jego pokój, mieszkanie, pójść na przystanek i tam spokojnie ochłonąć. Ale zostałem.
– No? – zachęciłem go nawet.
– Podobam ci się? W sensie, fizycznie?
Może i był hetero, może i miał rozrośnięte ego i buntowniczy charakterek, ale tkwiło w nim to samo niedowartościowanie, co w każdym innym nastolatku na tej planecie. Trochę się bał mojej odpowiedzi i doskonale to widziałem.
– Jesteś za młody – rzuciłem tylko.
– No, ale jakbyś ty był młodszy, to byś na mnie leciał? – nie dawał za wygraną.
– Tak – odparłem po dłuższym zastanowieniu.
– Chcesz razem powalić? – wystrzelił, aż zakrztusiłem się dymem.
– Co!? – wydusiłem w końcu, gdy odzyskałem oddech.
–Sam mówisz, że to nie jest gejoza, i że ci się podobam. To możesz mi zwalić. Nie?
Podziwiałem jego rozumowanie. 1 + 1 = 2 i koniec kropka, żadnego komplikowania sytuacji.
– Wkręcasz mnie? – trochę zapytałem, trochę oświadczyłem.
– Kurwa, ale ty się spinasz – jęknął, jakbym to ja zachowywał się dziwnie i szokująco – No jak nie chcesz to nie, ale mnie podjarało to gadanie. I tak sobie zwalę jak pójdziesz, więc lepiej jak ty to zrobisz. Będę sobie wyobrażał jakąś laskę.
– Nie – niemal pisnąłem – Jesteś za młody, jesteś bratem Chudego, zresztą nawet się nie znamy, bez jaj.
Patrzył na mnie nierozumiejącym wzrokiem. Dla niego świat chyba był dużo prostszy. Miał ochotę na orgazm, nic więcej. Nie był gejem, nie komplikował tego podchodami, emocjami, gierkami. Tylko orgazm, trochę spermy i siema.
– Ty też mi zwalisz? – zaryzykowałem.
– Kurwa, nie wiem. Chyba nie dam rady, ale może. Zależy jak będzie. No dawaj – zachęcił mnie, wskazując na swoje krocze.
Pod czarnym dresem coś wyraźnie się prężyło. Gadka rzeczywiście porządnie go podnieciła, ale nadal nie do końca wierzyłem, że to wszystko na serio. A nawet jeśli, to nie wierzyłem, że się zgodziłem. To było szalone. Z drugiej strony, siedziałem na łóżku tuż obok ślicznego, spoconego nastolatka desperacko potrzebującego pomocnej dłoni. Co miałem do stracenia?
Położyłem mu dłoń na spodenkach i spojrzałem mu w oczy. Nie przejął się, czekał w milczeniu.
Wsunąłem rękę pod spodenki, bił pod nimi prawdziwy żar, poczułem też delikatną, gładką skórę podbrzusza i miękki materiał jego bokserek.
– Na pewno? – zapytałem jeszcze ten ostatni raz, szukając w nim jakiegoś wahania, wątpliwości. Ale nie, dla niego wszystko było spoko. Nawet delikatnie się uśmiechnął.
Moje palce zanurkowały pod gorące bokserki i musnęły twardy, jeszcze cieplejszy kształt. Artur drgnął, ale nie przerwał mi. Oparł się na łokciach i podziwiał moją dłoń w akcji.
– Wyjmij go – polecił i tak tez zrobiłem
Moim oczom ukazał się piękny, twardy młody kutas. Nie wiem ile miał centymetrów, nie mam miarki w oku, ale na pewno był większy niż moje 17 cm. I grubszy. Do tego był prosty jak drut, zakończony śliczną proporcjonalną główką. Penisy nie są same w sobie piękne, ale ten zdecydowanie mi się podobał. Objąłem go mocno dłonią i zacząłem zadowalać Artura.
Syknął cicho, ale zaraz się opanował. Pewnie pojękiwanie wydawało mu się zbyt gejowskie. Ograniczył się do obserwowania jak moja łapa jeździ mu po pale, rytmicznie, ale nie za szybko. Kiedy zacząłem przy okazji muskać go po jajach, znowu syknął, nieco głośniej.
Powietrze powoli wypełnił zapach kutasa. Miałem już mokro w bokserkach, gdy pała Artura też zaczęła się pokrywać preejakulatem. Dziwna medyczna nazwa na zwyczajny lepki sok z fiuta.
– I jak? – odważyłem się przerwać ciszę.
– Zajebiście – przyznał – Dawaj, jaja też – zachęcił. Nie musiał powtarzać tego dwa razy. Od razu ochoczo skupiłem się na delikatnym ugniataniu mu jąder, pociąganiu za nie, jednak nie zaniedbując przy tym kutasa. Artur powoli odlatywał, głośno łapał powietrze, przymykał oczy i cicho, bardzo cicho jęczał.
Kurewsko mi się podobało bawienie tą młodą sztywną pałą, miałem wrażenie że będzie mu tak stał wiecznie, obficie zraszany soczkiem, spragniony więcej dotyku, walenia, spustu.
– Obciągnij mi – nakazał Zdecydowanie nie było to pytanie. Mogłem odmówić, nawet przestać i sobie pójść, ale to nie wchodziło w grę. O nie. Kiedy napalony śliczny nastolatek chce więcej, to robisz więcej. Ale postanowiłem się z nim podroczyć.
– Nie – odmówiłem spokojnie.
Spojrzał mi w oczy, zdziwiony.
– No dawaj, kurwa – jęknął.
– Nie, nie lubię tego robić – wyjaśniłem, jednocześnie drobiazgowo badając jego reakcję.
– Kurwa – syknął zrozpaczony, zupełnie nie wiedząc co teraz. Podobało mu się walenie, ale zdecydowanie miał ochotę na więcej. Błądził wzrokiem po pokoju, jakby szukając rozwiązania.
– No dawaj, co mam zrobić żebyś się zgodził? – zapytał w końcu.
– Nic, po prostu nie chcę. Mogę dokończyć tak – zapewniłem, nie przestając bawić się jego pałą.
Coś w nim pękło, gdy zrozumiał że naprawdę się nie zgodzę.
– Kurwa, bierz do ryja – warknął i złapał mnie za włosy. Siłą ustawił mnie na odpowiedniej wysokości a potem nacisnął, nadziewając mnie mordą na wyposzczonego kutasa.
– O kurwa – odleciał – Ale zajebiście. Ssij mi kutasa, o tak! – to gadanie chyba jeszcze bardziej go nakręcało.
Nie wiem co podobało mi się bardziej – to że miałem do ssania taką dużą, pyszną pałę, czy to że należała do pięknego nastka, czy może fakt że mnie do tego zmuszał. Trzymał mnie mocno za włosy i dociskał, żeby wpakować mi się jak najgłębiej, po samo gardło.
I nagle mnie puścił. Coś się zmieniło.
– Co? – nie rozumiałem.
– Trochę mnie poniosło, sorry – odparł dziwnie zmieszany.
– To znaczy? – zdziwił się.
– Noo… nie planowałem tego tak. Sorry, samo tak wyszło. Jak nie chcesz, to możesz iść, spoko.
Patrzyłem na niego nieco zdziwiony. Mogłem iść, to prawda. Albo zostać i go zadowolić.
Był śliczny. Młody, cwany, ale i bystry sporcik. Biedny, wyposzczony, złakniony seksu.
– Mogę zostać, ale pod jednym warunkiem – odparłem.
– No? – zapytał niepewnie.
– Będziesz jeszcze ostrzejszy niż wcześniej – rzuciłem. Aż otworzył szerzej oczy.
– Serio? Podobało ci się to? To cię jara?
– Tak. A ciebie?
– No… – zmieszał się – Zajebiście. Tylko myślałem, że tobie nie pasuje. Laskom nie pasuje jak tak robię.
Uśmiechnąłem się.
– Nie martw się, nie jestem laską. Zrobię wszystko, co będziesz chciał. W ogóle się mną nie przejmuj. Ani trochę.
– O chuj – ucieszył się – To super, bo zajebiście ssiesz kutasa. Wracaj do roboty.
Ochoczo rzuciłem się na kolana, a on usiadł na skraju łózka ze sterczącą, mokrą od mojej śliny pałą. Raz po raz brałem do ryja, pieściłem językiem jaja, waliłem mu coraz szybciej, wsłuchując się w pojękiwania, zaciągając się jego boskim zapachem.
– Ssij to kurwa – warczał, gdy jego kutas zbyt długo musiał czekać na moje gardło. Złapał mnie oburącz za głową i po prostu się mną ruchał, jakbym był sekslalką, bezwolną służącą do pieszczenia nastoletniego fiuta.
– Kurwa, ale ci się podoba, pedale, co? – mruknął półprzytomnie.
– Zajebistego masz kutasa – przyznałem.
– Lubisz takie brać do ryja, co?
– Tak, twojego najbardziej, kurwa…
– To poleruj go i nie pierdol – nadział mnie i krztusił wielką pałą, dalej mówiąc swoje świństewka.
– Zajebiście, pojęcia nie miałem że mam w domu takiego lachociąga. Ja pierdolę. Dorosły koleś a został szmatą nastolatka…
Słysząc to, mało nie eksplodowałem. Tak, zostałem zabawką nastka. Spełniałem wszelkie jego życzenia, choć byłem starszy dobre 10 lat, niezależny, dorosły. Teraz jednak służyłem do obciągania mu, byłem jego szmatą.
–Ooo, tak. Dobra, sucz – chwalił mnie i obrażał jednocześnie – Młodego kutasa mu się zachciało, o taaak.
Jęczałem, ssałem jak szalony, obrabiałem mu tą wielką pytę, całkowicie poddając się jego woli, a on jęczał, coraz głośniej, coraz trudniej było mu się kontrolować, aż w końcu nadszedł ten moment. Gej czy nie, każdy facet przeżywa orgazm tak samo. Spina się cały, mięśnie drżą jak popierdolone, a do mojego gardła wystrzela obfita porcja gorącej, kwaśnej spermy, rozlewa mi się w ustach, szczypie w podniebienie. Nawet nie zauważyłem, że trzyma mnie za głowę jak imadło. Dopiero po kilku konkretnych strzałach prosto w moją mordę, puścił.
Dyszał ciężko.
– O kurwa – zdołał tylko wysapać i padł na łóżko.
– Idę, zaraz mam autobus – powiedziałem tylko, ledwo przełknąłem jego spermę.
– Musisz? – coś w jego głosie zatrzymało mnie w progu.
– Mogę chwilę zostać, jeśli chcesz. Będziemy się przytulać? – rzuciłem z przekąsem.
– Spierdalaj, nie jestem taki – odciął się – Kurwa, ale bym zapalił. No ale chociaż mamy piwo. Siadaj, noc jeszcze młoda.

Podobało się? Zostaw komentarz, zmotywujesz mnie do pisania.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *