Dobranoc cz. 6

Był sobotni wieczór i akurat wróciłem ze średnio udanej randki.
Koleś był ładny, z fotek wynikało że ma dobre ciało, twarz faktycznie świetna, ale okazał się tępy. To go skreślało, nawet od łóżka się nie nadawał. A szkoda, bo byłem akurat mocno podjarany. Ostatnie przygody z Arturem i Suchym mocno pobudziły mi libido i teraz nie chciało się w żaden sposób uspokoić.
Akurat, gdy przygotowałem sobie kąpiel, napisał Artur.
„Siema za godzine bede na dworcu wracam z poznania. wpadniesz mnie odebrac??”
Jak dotąd, wszystkie spotkania z Arturem kończyły się tak samo – miałem okazję zając się jego fiutem, więc od razu się rozpromieniłem. Pewnie, że zamierzałem go odebrać.
„Spoko o której dokładnie mam być?”
Pisząc do niego, dostawałem powoli erekcji. Ten pojebany nastolatek działał na mnie jak afrodyzjak.
„21:30 to badz bo jestem napalony wchuj”
Mrr, teraz już byłem gotowy. Dwa smsy i szalałem. Co się ze mną stało? Jak do tego doszło, że kilka słów nastoletniego aktywa wprawiało mnie w taki amok?
Niedługo potem wsiadłem w toyotę i pojechałem prosto na dworzec, podjarany jak dzieciak przed odpakowywaniem prezentów na gwiazdkę. Miałem straszną ochotę spełnić każdy jego rozkaz, a z doświadczenia wiedziałem że każda kolejna zabawa z Arturem oznaczała nowe, jeszcze ostrzejsze atrakcje. O tak, chciałem znowu być jego własnością.
Dojechałem idealnie w czas, akurat gdy wchodziłem na peron, podjechał pociąg.
Ze środka wylał się tłum ludzi, trochę staruszków, głównie studentoza, ale wśród nich odnalazłem w końcu tego jedynego, szczególnego chłopca. Człapał spokojnie w swoim czarnym dresie, sportowej kurtce i z torbą Nike przewieszoną przez ramię. Kulał.
– Cześć – ucieszyłem się – Co ci się stało w nogę?
– A, miałem zawody w piłę i jeden skurwysyn mi wjechał w kostkę – pożalił się.
– Grasz w nogę?
– Wiele o mnie nie wiesz – odparł tajemniczo – Pewnie cię ucieszy, jak powiem że nie brałem prysznica po meczu.
Aż drgnąłem. Spocone stopy, spocone pachy i przede wszystkim – piękny, twardy, przepocony kutas. Czekał mnie interesujący wieczór.

***


– Dokąd jedziemy? – zapytałem już w aucie. Artur rzucił torbę na tylne siedzenia i zajął fotel obok mnie. Był trochę markotny, pewnie bolała go noga. Było mi go trochę żal.
– Dzisiaj do ciebie – zadecydował.
Włączyłem się w drętwy sobotni ruch i płynnie ruszyliśmy do mnie.
– Mówiłeś, że jesteś napalony? – zagadnąłem w końcu – Bo ja też.
– Tak? – ucieszył się – Ja zawsze po meczu mam mega ochotę ruchać. A tam było kilka fajnych dup. Tego co mnie faulował, nieźle bym za karę wyjebał w tyłek, fajny miał, mały, zgrabny. W sam raz.
Takie gadanie bardzo szybko podniosło mi gnata. I nie tylko mi, nawet w aucie, przy słabym świetle, widziałem jak Artur dotyka się po kroczu.
– Zjedź na Świeżaka – polecił nagle. Świeżak to taka potoczna nazwa centrum handlowego w drodze do mojego mieszkania. Akurat je mijaliśmy.
– Późne zakupy? – zdziwiłem się.
– No, muszę coś załatwić – wyjaśnił od niechcenia.
Na parkingu nie było tłoku, ale ludzie nadal kręcili się z wózkami i zakupami. Okres przedświąteczny i weekend – wszyscy nagle musieli coś kupić. Znalazłem wolne miejsce i zatrzymałem.
– Tylko postarajmy się szybko, bo jestem taki podjarany że chyba rzucę się na ciebie w sklepie – zażartowałem.
Artur wcale się nie zaśmiał. Położył mi łapę na spodniach, a drugą na swoim kroczu. Zaczął masować, na pewno od razu wyczuł mojego twardziela.
– Może przyhamuj, bo z takim wzwodem nie mogę wysiąść z auta – przerwałem mu z żalem.
– Nigdzie nie idziesz – oznajmił i błyskawicznie rozpiął mi spodnie. Zaskakująco sprawnie i szybko uwolnił mnie z okowów bokserek i od razu zaczął masować całego nabrzmiałego penisa. Walił mi.
– Artur, to złe miejsce – speszyłem się, nerwowo oglądając okolice auta. Gdzieniegdzie między samochodami kręcili się ludzie. Jakieś małżeństwo z dzieciakiem minęło nas z tyłu.
– Zamknij pysk – warknął i jeszcze mocniej ścisnął mi pałę. Jęknąłem, to było tak przyjemne, ale byłem też zesrany. Ja, dorosły facet, siedziałem w aucie z 17latkiem który masuje mnie po kutasie. To nie wygląda dobrze dla postronnego obserwatora. Jemu to jednak w ogóle nie przeszkadzało. Rozkoszował się tym, zaczął się aż oblizywać. Ugniatał sobie nadal dresik, a moją pałę katował powolnymi, pełnymi ruchami.
– Dobrze ci, kurwa? – syknął z dziwną złością.
– Ooo tak, bardzo.
– To nie marudź, suko – pogroził i nagle zanurkował w moją stronę. Mojego fiuta objęły ciepłe, mokre usta.
– O kurwa – jęknąłem oszołomiony, gdy jego język zaczął badać moje przyrodzenie. Nie mogłem w to uwierzyć, mój aktyw, dominator, robił mi laskę!
– Aa, kurwa nie teraz, poczekajmy – błagałem, ale nie brzmiało to zbyt przekonująco. On w każdym razie nie przestawał. Nadal mi walił, trzymając w ustach główkę mojego fiuta. Gładziłem go po włosach, karku, było tak dobrze. Z jakiegoś powodu był dziś napalony na kutasa, choć zawsze twierdził, że nigdy by nikomu nie obciągnął. Dotąd uważał to za obrzydliwe.
Uczucie było zajebiste, ale musiałem zachować czujność, rozglądałem się jak głupi, przerażony że zaraz ktoś podejdzie, zapuka w szybę. Ludzie jednak mijali nas obojętnie, w ogóle nie zwracając uwagi na toyotę.
Artur się rozkręcił, zaczął ostro mi obciągać, pomagałem mu dociskając lekko jego głowę na swojego fiuta. Nie był w tym mistrzem, nie wiedział jak to robić, kilka razy podskoczyłem gdy poczułem jego zęby. Ale nie dało się go zatrzymać, brak doświadczenia nadrabiał zapałem, połykał kutasa jak wygłodniały.
– Aaa, zaraz dojdę – ostrzegłem, zaciskając ręce na kierownicy. Orgazm był tuż, tuż.
I wtedy przestał. Wrócił do pozycji pionowej i otarł usta.
– Podobało ci się? – upewnił się.
– Kurewsko!
– To dobrze, ale nie chcę żebyś poleciał. Masz dzisiaj być na maksa napalony, suczko, jasne?
– Tak jest – z radością przyjąłem rozkaz i poniżenie od nastoletniego dominatora. Nawet obciągając mi, był górą.
– No co tak stoimy? Zapierdalamy do domu, chce się jebać – ponaglił.
Przejechałem chyba z pięć czerwonych świateł.

***


Myślałem, że będzie jak na filmach – wpadniemy od mnie i zaczniemy się parzyć jak zwierzęta, rzucając ubrania na podłogę. Ale nie. Artur spokojnie powiesił kurtkę na wieszaku, torbę ustawił pod ścianą. Nie zdjął brudnych czarnych vansów, nie pytał nawet czy sobie tego życzę. Był u mnie, ale na swoich warunkach.
– Masz jakieś piwo, albo coś?
– Mam sok.
– Ja pierdolę, sok – żachnął się – No to nalej mi – rozsiadł się przy kuchennym stole.
Wyjąłem z lodówki zimny płyn i podałem mu napełnioną szklankę.
– Ty nie pijesz?
– Nie, naleję sobie wody – zdecydowałem.
– Dobry pomysł! – nagle się zapalił – Ja ci naleję.
Minął mnie, speszonego, przeszukał kilka szafek aż znalazł małą szklaną miseczkę. Nalał wody i położył ją na kuchennej podłodze.
– Co ty robisz? – nie rozumiałem.
– Tak piją psy – oznajmił – A ty chcesz być moim pieskiem, nie?
O kurwa, nie mieściło mi się to w głowie. Pić z miski jak pies, czy byłem gotów na takie poniżenie?
– No na ziemię, kurwa – stracił cierpliwość.
Odruchowo padłem na kolana.
– I zdejmuj te szmaty.
Rozebrałem się powoli, niezdarnie, do naga. Elementy mojego ubioru walały się po całej podłodze.
– A teraz na czworakach do Pana i napij się wody, psie – polecił. Cholernie mu się podobało takie gnojenie. Pała wyraźnie rysowała się pod materiałem dresu.
Upokorzony, poczłapałem do miski i niezdarnie złapałem kilka łyków. Czułem się jak totalna szmata, i to jeszcze z winy 17–latka.
– Ładnie, a teraz musisz coś zrobić z tymi butami, bo nie chcę ci nabrudzić w mieszkaniu.
Spojrzałem mu w oczy, nagi, klęczący pies, patrzył w oczu górującemu nad nim chłopaczkowi.
– Liż – padła komenda.
Zajebiście się ucieszyłem. Od dawna miałem ochotę na te jego vansy, a teraz były na pewno mocno spocone, piękne. Najpierw pozwoliłem sobie złapać kilka niuchów. Miałem rację – jebały nastoletnim ogierem. A potem nieśmiało polizałem sam nosek. Był słony, na języku zostało mi kilka ziarenek piasku.
– No, poleruj szmato, co to ma być!?
Wypinanie się na czworaka i schylanie od butów było niewygodne, ale z zapałem zabrałem się za wylizywanie mu butów z każdej strony. To było doskonałe, stał sobie tak, patrząc z góry jak nagi dorosły cwel posłusznie spełnia rozkaz, a ja miałem dla siebie zajebiste adole.
– No i pięknie, teraz drugi – polecił, a ja posłusznie powtórzyłem całą operację na drugim vansie. Miałem na języku sporo brudu, pewnie cały ryj miałem ujebany, ale to nie miało teraz znaczenia.
– Starczy, pokaż ryj – nakazał i spojrzałem w górę.
– Kurwa, ale z ciebie żałosny śmieć – syknął i strzelił mi liścia, nie za mocnego.
– Jestem twoim śmieciem – odparłem.
– Psy nie mówią. Dobra, zasłużyłeś na nagrodę. Chodź do pokoju.
Poszedł powoli do pokoju, a ja kroczyłem na czworaka u jego boku. To było absurdalne, ale kurewsko podniecające. Drogę z kuchni do salonu oznaczyłem kapiącą z fiuta wydzieliną.
– Kładź się na plecach.
Posłusznie położyłem się na ziemi, tyłkiem w stronę mojego nastoletniego pana. On tymczasem wyszedł, rozpiął torbę i wrócił szybko. Wrócił z niespodzianką.
– Wiesz już co dalej – powiedział trochę sam do siebie, trochę do mnie.
W jednej ręce miał tubkę lubrykantu. W drugiej – banana. Nigdy nie miałem w sobie nic poza kutasami albo palcami. Teraz miało się to zmienić.
– Zapakuję ci go w cipę – wyjaśnił zupełnie zbędnie i klęknął przy mnie. Z obojętną twarzą wysmarował mi dziurę poślizgiem, nałożył go też na banana. I zaczął mnie rozgrzewając, przykładając go do mojego odbytu. Naciskał, masował, powoli rozgrzewając mnie do dalszego etapu.
Teraz już zacząłem nieźle pojękiwać, jak rasowa suka. Piskliwie, przeciągle i z pełną rozkoszą.
Banan w końcu pokonał opór i wsunął się we mnie, aż zawyłem.
– Ciiiicho, przecież lubisz być pierdolony – uspokoił mnie. Dopchał banana i zostawił go we mnie.
Potem nachylił się, złapał mnie za sterczącego, mokrego fiuta i po raz drugi dziś wziął go w usta.
Tym razem robił to ostrożnie, powoli, a ja pojękiwałem coraz mocniej. Czułem tkwiący w dupie banan, który Artur od czasu do czasu lekko przesuwał, a na moim kutasie zamykały się ciepłe, cudowne usta młodego przystojniaka. Ochoczo brał go w usta, a ja zafascynowany obserwowałem jak pojawia się i znika coraz szybciej. Podobało mi się jak poleruje mi główkę językiem, szybko się uczył.
 – Zajebiście – pochwaliłem go, a on przyspieszył. Było tak dobrze, że szybko poczułem zbliżający się orgazm.
– Zaraz dojdę!
Jak na zawołanie przestał. Wyciągnął też ze mnie banana.
– Masz, wylizuj go, jakbyś lizał kutasa.
Przełamałem wstręt i zacząłem ostrożnie wylizywać banana. Smakował dupą i słodkim lubrykantem. Tak smakuje dola suki.
– Dobra, starczy. Chodź do łóżka – nakazał. Podreptałem za nim, moim kulejącym nastoletnim panem.
– Kładź się na plecach.
Kiedy ja leżałem, Artur z ociąganiem zrzucił z siebie ubrania. Gdy zsunął bokserki, wyskoczyła z nich rwąca się do akcji mokra pała.
Światło lampy odbijało się od wysportowanego młodego ciała i gładkiej twarzy. Był doskonały.
– Jesteś moim psem, prawda?
– Tak – potwierdziłem machinalnie.
– I masz robić wszystko, czego zechcę. Do tego jesteś, żeby mi sprawiać przyjemność, cokolwiek powiem. A pan ma swoje potrzeby.
Zbliżył się do łóżka i usiadł mi okrakiem na łydkach, w ręku już trzymał gotową tubkę z poślizgiem. Nadszedł czas na jebanie mnie. Nie mogłem się doczekać, zdecydowanie wolałem jego pałę od banana.
– Dzisiaj pan ma szczególną potrzebę, bo jest meganapalony, suko.
Przesunął się trochę w górę, nabrał na palce trochę żelu i posmarował mi fiuta. Zaraz, czy to znaczy…
Następną porcją żelu posmarował sobie tyłek.
O kurwa, nie wierzyłem w to co się dzieje.
– Pan ma ochotę na kutasa i jego suka go zadowoli. Jasne?
– Tak panie! – rwałem się do czynu. Wjechać w jego dziewiczą, ciasną, zgrabną dupę? Spełnienie marzeń!
Uniósł tyłek nad moją pałą, złapał ją i naprowadził na miejsce.
– To twój pierwszy raz? – upewniłem się, nadal zszokowany.
– Tak. Dlatego to ja decyduję jak to robisz. Jesteś tylko kutasem, którym się pobawię, a nie żadnym jebaką, jasne?
– Tak jest.
Jebnął mnie w jaja, aż cały się zgiąłem.
– Jesteś tylko kutasem–zabawką. Jasne?!
– Tak panie, możesz się mną bawić, to ja jestem twoją szmatą – zapewniłem przeszczęśliwy.
– Pewnie, że mogę.
Naparł mocniej na moją pałę, czułem jak na nią naciska i obserwowałem jego twarz. Oddychał szybko, wyrzeźbiona klata unosiła się i opadała. Na twarzy miał skupienie i lekki grymas, chyba się bał. To w końcu był jego pierwszy raz w roli pasywa, choć wcale nie czułem żeby to on tu był pasywny. Byłem dla niego tylko dildem.
Powoli, ostrożnie napierał i napierał. Czułem, że lada chwila się uda, że wsunę się w tą boską dupę.
I stało się, otworzył się przede mną, wpuścił mnie w siebie z głośnym jękiem. gdy tylko główka mojego penisa się w niego wsunęła, znieruchomiał i zasapany, ostrożnie się wycofał. Przestraszyłem się, że to już koniec, ale nie. Znowu na mnie naparł. Jęknął, gdy poczułem zaciskającą się na moim fiucie dziurę i powoli opadł niżej. Wjeżdżałem w niego gładko, ból wykrzywiał mu twarz, oczy miał zamknięte, usta rozchylone. Ale nabijał się na twardego, mokrego kutasa, zdeterminowany i odważny. Podziwiałem go. Nie cackał się, chciał być wyruchany i nie bał się bólu.
Był bardzo ciasny, mocno się na mnie zaciskał, każdy jego ruch pieścił mi całą pałę.
– O kurwa, aaa, ja pierdolę – stękał, ale nieubłaganie nasuwał się na kutasa, aż w końcu wszedł cały, po same jaja. Za pierwszym razem wziął w siebie całego.
Nagle strzelił mi liścia w ryj.
– Widzisz suko, sprawiasz panu ból! – oskarżył mnie, nadal nabity na moją pałę.
– Przepraszam, panie – wyraziłem skruchę.
– Ale kutasa to masz zajebistego. Taki malutki, w sam raz na pierwszy raz – zadrwił. Powoli uniósł biodra i uwolnił mojego penisa, żeby zaraz znowu na niego opaść. Zaczął się mną ruchać. Ostrożnie, krzywiąc się, pojękując, ale kutas Artura stał pełną mocą i spływała z niego strużka precumu, lądując na moim brzuchu.
Ujeżdżał mnie coraz szybciej. Musiało go to boleć jak diabli, ale potrzeba zapchania dziury okazała się silniejsza. Właśnie dziś 17–latek zapragnął męskiego kutasa więc go sobie wziął.
Łóżko zaczęło skrzypieć pod naporem jego ruchów, tak bardzo miał ochotę na jebanie. Widok jak po mnie skacze, był nie do zniesienia. Postanowiłem dać mu to czego pragnie, zamroczony jego ciasną dziurą nie mogłem już jasno myśleć.
W jednym, płynnym ruchu, pchnąłem go do tyłu, opadł na plecy, ani na chwilę nie schodząc z mojego kutasa. Założyłem sobie jego nogi na ramiona i jedną ręką zacisnąłem mu na szyi, drugą oparłem się o łóżko.
– Wyjebać cię? – zapytałem tylko dla formalności.
– Pokaż co potrafisz – rzucił mi wyzwanie. W oczach miał nieludzkie pragnienie kutasa.
Zacząłem go posuwać, miarowo dopychając po same jaja, słuchając jak jęczy, patrząc jak się pode mną wije. Przyspieszałem, wbijając się w ciasny nastoletni odbyt z taką siłą, że wgniatałem Artura w materac. Wył, z bólu i rozkoszy.
– Tak cię jebać? – wycedziłem przez zęby.
– Mocniej! – zażądał.
Pokazałem mu więc co to prawdziwe jebanie. Zacząłem ruchać najmocniej i najszybciej jak potrafię, a on darł się i przeklinał, wyrywał, ale był bezbronny. Bezlitośnie go pierdoliłem, czy tego chciał czy nie.
– Przestań, już nie! – wrzasnął rozpaczliwie, ale nic nie mogło mnie teraz powstrzymać. Nie mógł uciec, szybko się poddał.
– Kurwa, rżnij mnie! Rozjeb mi dupę!
Pierdoliłem do utraty tchu, pot zalał mi twarz, gdy robiłem z niego ostatnią szmatę, mszcząc się za te wszystkie razy gdy dominował. Teraz dawał mi dupy, był mój, jebany jak nigdy mu się nie śniło. Walił sobie konia, słuchając jak bije jajami o jego tyłek i wył, głośno, na maksa, nieskrępowanie.
– Zalej mi dupę! – błagał i jak na zawołanie skończyliśmy obaj, sekundę później. Artur wystrzelił sobie na klatę, brzuch i twarz. Szybko wyciągnąłem z niego kutasa i zalałem go całego, strzelałem bez końca, a potem szybko wepchnąłem mu ociekającą spermą pałę do ryja. Wylizał do czysta, głośno jęcząc. Potem padłem obok niego i obaj ciężko dyszeliśmy.
– Wow, nie spodziewałem się tego – szepnąłem gdy już mogłem mówić.
– Ja też nie… boli mnie teraz – odparł – Ale to było zajebiste. Nawet nie wiem jak to opisać… Robisz to z innymi kolesiami, odkąd my…?
– Nie – przyznałem – Zazdrosny?
– Spadaj – żachnął się – Ale chcę żebyśmy to robili tylko ze sobą, dobra?
– Dobra. Ale pamiętaj, że jestem prawie 10 lat starszy, Artur.
– Pamiętam. I jesteś mój – pocałował mnie – A ja chyba chciałbym być twój.

Podobało się? Zostaw komentarz, zmotywujesz mnie do pisania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *